Zostawione na lodzie
Kolejny sezon przyniósł niewiele niespodzianek, jeśli chodzi o wymogi do reprezentowania kraju w curlingu: trzeba nie tylko prezentować odpowiedni poziom sportowy, ale również finansowy. Polski Związek Curlingu po raz kolejny bowiem zleca finansowanie uczestnictwa w Mistrzostwach Europy samym zainteresowanym.
Chodzi o reprezentację kobiet, która kilka tygodni temu, wygrywając Mistrzostwa Polski, wywalczyła sobie prawo do uczestnictwa z zmaganiach grupy C. Te odbędą się w Andorze już niedługo, bo od 6 do 13 maja. Zawodniczki Curling Team Łódź wciąż jednak nie wiedzą czy i na jakie dofinansowanie ze strony związku mogą liczyć.
A koszta nie należą do najmniejszych. W najbardziej konserwatywnym wariancie budżet wyjazdu to około 30 tysięcy złotych. W nieoficjalnej rozmowie Andrzej Janowski – przewodniczący komisji rewizyjnej PZC – zapewnił wprawdzie o tym, że reprezentantki mogą liczyć na 10 tysięcy złotych dofinansowania oraz do dwóch tysięcy złotych na sprzęt, jednak nie wiadomo kiedy i jak miałoby się odbyć przekazanie pieniędzy. Wszystko póki co wskazuje na to, że kwotę zawodniczki będą musiały pokryć z własnej kieszeni.
Nic nowego
Choć stojącemu z boku obserwatorowi może się to wydawać absurdalne, nie jest to żadna nowa praktyka w wykonaniu związku. W ubiegłych latach zawodnicy nominowani do reprezentowania kraju nie mogli liczyć nawet na pokrycie tej 1/3 kosztów. Wręcz przeciwnie, oprócz pokrycia całości musieli też wpłacać dodatkowe kwoty na konto PZC. Na stronie internetowej nadal możemy przeczytać treść komunikatów:
Warunkiem startu jest akceptowalne przez PZC zobowiązanie do zapłaty kary za rezygnację ze startu w zawodach. Zobowiązanie do pokrycia kosztów startu w mistrzostwach i strojów reprezentacyjnych, ubezpieczenia NNW i KL. Wniesienie w terminie 14 dni opłaty administracyjnej w wys. 2000 zł na konto organizatora, Polskiej Federacji Sportów Zimowych
Wymieniona wyżej PFSZ jest organizacją bardzo bliską PZC – jej skarbnikiem jest wspomniany Andrzej Janowski, a sekretarzem Wojciech Hunkiewicz, również członek zarządu PZC. Wykorzystywana ona była do transferu pieniędzy w czasach, kiedy Związek nie mógł posiadać własnych pieniędzy, ze względu na długi które posiadał względem Ministerstwa Sportu. Te jednak zostały niedawno umorzone i w tym sezonie PZC dysponuje co najmniej 300 000 zł subwencji z MSiT. Na co przeznaczone są te pieniądze, trudno powiedzieć.