Analiza wywiadu prezesa PZC Andrzeja Jaworskiego
20 listopada Andrzej Jaworski, prezes Polskiego Związku Curlingu, udzielił wywiadu portalowi Onet Sport. I choć cieszy fakt, że nasz sport pojawia się coraz częściej w mainstreamowych mediach, podczas czytania artykułu przecieraliśmy oczy ze zdumienia. Obraz swojej działalności przedstawiony przez prezesa nie tylko był mocno podkoloryzowany (co było do przewidzenia), ale też zwyczajnie w wielu miejscach mijał się z prawdą.
Poniżej przedstawiamy listę wypowiedzi, które budzą nasz zdecydowany sprzeciw.
„Zarzuty [wobec funkcjonowania PZC] mają jak dotąd charakter tylko medialny”
„Raport NIK nic nie wykazał. Kiedy mnie jeszcze w związku nie było, przeprowadzono badania, które także niczego nie wykazały.”
Nie jesteśmy niestety w stanie potwierdzić tego, co wykazał (lub czego nie wykazał) raport NIK, gdyż nie został on póki co opublikowany. Poruszajmy się więc w obrębie dokumentów dostępnych. Ministerstwo Sportu i Turystyki przeprowadziło szereg kontroli w związku (w latach 2011, 2012 i 2017), których wynik zawsze był negatywny, a ostatniej wręcz miażdżący.
“Prosiłem, że jeśli ktoś ma konkretną wiedzę o nieprawidłowościach, poinformował o tym odpowiednie służby. Trzeba powiedzieć, że niestety nie doczekałem się reakcji z żadnej ze stron.”
Polska Federacja Klubów Curlingowych wiele razy zgłaszała te nieprawidłowości. Jak mówi nam przedstawiciel:
“Wielokrotnie składaliśmy zawiadomienia do prokuratury, do MSiT, do PKOl. Jest m.in. wyrok Trybunału Arbitrażowego przy PKOl, który uznał działania zarządu PZC za niedopuszczalne (o bezpodstawnym wykluczeniu klubów niewygodnych z PZC). To właśnie na wniosek PFKC lub osób z nami związanych MSiT prowadziło i prowadzi ciągle kontrole sposobu rozliczania dotacji - w efekcie każdej są do zwrotu pieniądze. Z wniosku MSiT toczyła się sprawa u rzecznika dyscypliny finansowej przeciwko zarządowi PZC. WCF szczególnie od roku bardzo intensywnie negocjuje z PZC wprowadzenie demokracji i praworządności - raczej ma do tego powody.”
„Została przyjęta spółka, która jest właścicielem hali curlingowej w Łodzi, jak i związek sportowy z Gdańska, który ma sekcje związane z koszykówką i siatkówką.”
Choć spółka Curling Łódź nie jest formalnie klubem curlingowym, prowadzi halę curlingową, szkolenia, na których do tej pory zjawiły się setki osób, odpowiada czynnie za popularyzację curlingu w Łodzi i całej Polsce. Sklep z odzieżą militarną raczej nie może pochwalić się podobnymi osiągnięciami.
Nawet przykład podany przez prezesa może budzić wątpliwości. Z tego co się dowiedzieliśmy, Korsarz i Pomorze nie prowadzą już szkolenia dzieci i młodzieży w koszykówce, a w Pomorskim Związku Koszykówki mają tylko niespłacone długi. Za to ich prezes był odpowiedzialny za kampanię Andrzeja Jaworskiego, kiedy ten kandydował na prezydenta Gdańska.
To [kluby-słupy] jest określenie krzywdzące, bo te wszystkie podmioty, o których mówiło się, że są “słupami”, brały udział w działalności curlingowej. To jest pytanie, czy jeśli są sekcje dzieci i młodzieży, a nie biorą udziału w zawodach seniorów, to mają być wykluczone ze związku czy nie?
Część z nowoprzyjętych podmiotów to są słupy, o czym można przeczytać w naszym wcześniejszym artykule. Przypominamy też w jaki sposób zostały one powołane. Jakub Kędzior pyta dlaczego sklep sportowy został przyjęty – na to pytanie nie poznaliśmy satysfakcjonującej odpowiedzi. Nowa fala członków PZC jest odpowiedzią na to, że musiały zostać przyjęte „normalne” kluby.
Zróbmy zresztą analizę przypadku. Klub KS Victoria ze Sztumu w poście na Facebooku z 16 października z dumą opisuje wizytę prezesa Jaworskiego, który przyjechał wręczyć im potwierdzenie włączenia w szeregi PZC. W tym samym poście opisują czym w ogóle jest ten sport oraz przedstawiają plany na budowę lodowiska. Trudno więc powiedzieć w jaki sposób dotąd klub “brał udział w działalności curlingowej”.
Tak jak wskazywaliśmy we wcześniejszym artykule, 11 z przyjętych 21 podmiotów nie wystawiło do tej pory żadnej drużyny na żadnym turnieju curlingowym pod swoją banderą. Biorąc pod uwagę wskazane wcześniej powiązania części klubów z prezesem Jaworskim i brak jakichkolwiek doniesień związanych z curlingiem w ich przypadku, trudno wierzyć żeby ich przystąpienie nie było podyktowane kalkulacją głosów w środowisku.
„ Nie byłby to problem, gdyby nie było zarzutów personalnych, stawianych sobie nawzajem, przez osoby, które znają się kilka, kilkanaście lat, mające swoje problemy i kłótnie, na różnym poziomie. To jest główny powód tego, co tak naprawdę się tutaj dzieje.”
Głównym powodem fatalnej sytuacji polskiego curlingu nie są kłótnie i niesnaski. Na skraj przepaści związek został doprowadzony przez środowisko Andrzeja Janowskiego, o czym można poczytać we wspomnianych wcześniej wystąpieniach pokontrolnych MSiT czy w artykule “Triki, kanty i oszustwa. Dofinansowanie? Poproszę!”.
„Proszę zwrócić uwagę, że mediator, czy też osoba stojąca na czele związku, nie jest w stanie tego problemu rozwiązać, kiedy strony nie chcą ze sobą rozmawiać, a jedynie żądają, żeby druga ze stron odeszła w niebyt.”
PFKC podejmowało mediacje z pomocą członka Światowej Organizacji Curlingu i było otwarte na dialog. Przytoczymy tu fragment oświadczenia PFKC z dnia 2 października 2018.
W dniach 1-2 października 2018 odbyło się w Warszawie trójstronne spotkanie pomiędzy reprezentantami PZC, Zarządem PFKC i WCF. Warsztat ten był następstwem uzgodnień poczynionych w listopadzie zeszłego roku i wyraźnego polecenia WCF przywrócenia demokracji w polskim curlingu. Tematem warsztatów był nowy statut dla PZC i jego takie napisanie, aby nie działy się rzeczy, jak w przeszłości.
(...)
PZC nie chciało przyjąć do wiadomości, że chcemy dodatkowych warunków dla organizacji, które chciałyby być członkami zwyczajnymi (tj. posiadającymi prawo głosu na Zjazdach delegatów). Nasze postulaty obejmowały wprowadzenie jasnych kryteriów (np. uczestniczenia we współzawodnictwie sportowym lub okres przejściowy do uzyskania pełnego członkostwa), które łatwo odróżniałyby organizacje zajmujące się curlingiem od tych fasadowych, które są członkami PZC dla zapewnienia głosów. Dziś przed południem, w trakcie dyskusji nad rozdziałem trzecim, Prezes PZC Andrzej Jaworski oznajmił, że dziś rano (przed spotkaniem) Zarząd PZC przyjął w poczet członków PZC wszystkie kluby i organizacje, które kiedykolwiek aplikowały o przyznanie członkostwa – łącznie PZC wzbogaciło się dziś rano o 21 członków. - całość tu
Widzimy tu raczej chęć rozmowy ze strony PFKC niż chęć “by druga strona odeszła w niebyt”. Chyba że to PZC chciałoby, by PFKC odeszło w niebyt?
Pytanie również czy prezes rzeczywiście pełni rolę mediatora. I tu znów oddajemy głos członkowi PFKC:
“Podczas jedynych dwóch spotkań zarządu PFKC z prezesem Jaworskim (maj i październik 2018) próbowaliśmy podzielić się wprost naszymi problemami. Za każdym razem byliśmy straszeni, że "jeszcze jedno słowo" i spotkanie zostanie przerwane. Pan prezes nie miał ochoty wysłuchiwać nas, nie wiemy też czy czyta korespondencję od nas - a jest jej wiele. Życzył sobie za każdym razem, abyśmy rozmawiali wyłącznie o sprawach miłych i pozytywnych. Inne go nie interesowały.”
„Natomiast w statucie, który będzie przyjmowany, został przygotowany zapis, zgodnie z sugestią obu stron konfliktu”
To był postulat PFKC, a nie obu stron. Przypominamy, że kształt statutu był tworzony w trakcie mediacji z WCF-em, na którym władze PZC się skompromitowały, przyjmując w nocy bez zapowiedzi ponad 20 nowych klubów, tak by zapewnić sobie “przewagę głosów”. Po tej nocnej akcji mediacje zostały zerwane. Ostateczny kształt statutu, który ma być dyskutowany na Walnym Zgromadzeniu Delegatów 14 grudnia br, nie został do tej pory wysłany klubom zaproszonym na zjazd. Jest więc nieznany.
„To też nie jest tak, że nie było żadnej pomocy ze strony związku.”
Pytanie dotyczyło wyjazdu reprezentacji na ME. To dokładnie tak było. Nie było żadnej pomocy ze strony związku. Wszelkie starania były podejmowane przez członków reprezentacji i Polską Federację Klubów Curlingowych. Potwierdza to cała kadra narodowa. Jedyny kontakt ze strony związku dotyczył chęci sprzedaży związkowych proporczyków kadrze.
“Osobiście zaangażowałem się w znalezienie środków na wyjazd drużynę mikstów do Kanady, co było trudne i bardzo kosztowne.”
W 2017 roku Związek odmówił dofinansowania wyjazdu drużyny mikstowej, tłumacząc to najniższym priorytetem tej konkurencji oraz twierdząc, że dofinansowywuje jedynie konkurencje olimpijskie. W tym roku nastąpiła całkowita zmiana – drużyna mikstowa otrzymała “wywalczone” przez prezesa Jaworskiego dofinansowanie, podczas gdy reprezentacja mężczyzn dofinansowanie od PKOl-u musiała sobie załatwić na własną rękę.
W sprawie osobistego zaangażowania w zbieranie funduszy warto podkreślić:
- miksty (2 kobiety 2 mężczyzn w składzie) nie są dyscypliną olimpijską, do olimpijskich należą rozgrywki męskie i żeńskie a także pary mieszane (1 k 1m)
- na ME kobiet i mężczyzn dofinansowania ani pomocy organizacyjnej nie było
- rok temu ówczesnemu Mistrzowi Polski Mikstów odmówiono dofinansowania z użyciem powyższego argumentu.
Jak widać w kolejnych latach sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie. Bardzo byśmy chcieli wierzyć, że poszczególne decyzje nie są podyktowane żadnymi względami personalnymi, czyli tym która drużyna akurat stanowi reprezentację.
“Jak zostałem powołany na prezesa PZC zapowiedziałem, że głównym celem mojego funkcjonowania będzie spłata zadłużenia i zrobienie szczegółowego raportu przez biegłego rewidenta. To jeszcze trwa, ale według informacji, które mam, to badanie zakończy się w przeciągu dwóch tygodni. To oznacza, że przed walnym zgromadzeniem ta informacja będzie ogólnie dostępna dla wszystkich podmiotów funkcjonujących w polskim curlingu.”
Na spotkaniu z PFKC oraz WCF 2.10.2018 prezes Jaworski triumfalnie ogłosił, że właśnie zakończył się wewnętrzny audyt w związku, który zarządził jak tylko objął funkcję. W ciągu tygodnia miał go opublikować na stronie internetowej PZC. Do tej pory się to nie stało, my natomiast kolejny raz słyszymy, że zaraz będzie on zakończony.
“Jestem przekonany, że sprawa zostanie rozwiązana w sposób najprostszy, kiedy każdy będzie mógł o wszystkim wiedzieć i o wszystkim decydować.”
Podobne zapowiedzi prezes powtarza od samego początku jego działania w związku. Ciężko jednak uznać, że “każdy wie o wszystkim”. Mimo osobistej obietnicy prezesa na stronie związku nie widnieją aktualne składy kadry narodowej i reprezentacji. Nie została upubliczniona pełna lista klubów członkowskich PZC. Brak regulaminów dot. kategorii startowych, brak zakładki z informacjami nt składek członkowskich, opłat licencyjnych klubowych i zawodniczych. Brak kontaktu do członków zarządu. Prezes Jaworski nie odpowiada na żadną korespondencję ze strony klubów czy sportowców. Wyręcza się wielokrotnie wspomnianymi przy okazji afer w PZC panami Janowskim i Wodzyńskim.
Nie wiadomo również kto podpisał uchwałę przyjmującą 21 klubów, zwłaszcza, że część zarządu (p. Gumiński) o tej uchwale dowiedziała się z przekazów medialnych (!). Do dziś nie podano podstawy mianowania Andrzeja Janowskiego dyrektorem sportowym związku. Do dziś nie zatwierdzono ani nie opublikowano sprawozdania finansowego PZC za 2017 rok. Żaden z klubów zrzeszonych w Polskiej Federacji Klubów Curlingowych nie otrzymał formalnego potwierdzenia przyjęcia do związku.
***
Pokładaliśmy spore nadzieje w tym, że nowy prezes może oznaczać nową jakość w polskim curlingu. Andrzej Jaworski miał wszelką sposobność, żeby naprawić PZC. Po tych kilku miesiącach łatwo jednak zauważyć, że stanął w jednym szeregu ze skompromitowanymi działaczami Janowskim i Wodzyńskim. Jakże aktualny pozostaje tytuł naszego poprzedniego artykułu o mediacjach z WCFem i przyjęciu pod osłoną nocy 21 klubów. Od 2008 roku – mimo zmian bez zmian!