© WCF

Curlerzy rozczarowani, związek nieświadomy czyli rozstrzygnięcia Kongresu WCF

AGAleksander Grzelka / 7 września 2020

Kongres WCFu zdecydował o przedłużeniu zawieszenia członkostwa Polskiego Związku Curlingu na kolejny rok. Jest to rezultat rozczarowujący dla polskiego środowiska curlingowego przede wszystkim ze względu na to, że PZC nie zostało wyrzucone z grona członków. Do takiej decyzji zachęcali WCF polscy zawodnicy, gdyż dopiero taki krok pozwoliłby zakończyć trwającą ponad dekadę degrengoladę i dać szansę na zarządzanie polskim curlingiem przez uczciwych ludzi. 

Utrzymanie zawieszenia zostało przegłosowane przez zdecydowaną większość głosów (157 za, 17 przeciw, 34 wstrzymanych). W tej sytuacji tym bardziej żal, że nie została dopuszczona pod głosowanie możliwość wykluczenia związku z federacji. Przy takim rozkładzie głosów istniała realna szansa osiągnięcia najlepszej możliwej decyzji dla polskich curlerów. 

Z naszych źródeł wynika, że sam punkt dotyczący Polski wywołał wiele emocji. Przez blisko pół godziny w obronie PZC wypowiadał się Janusz Duda. Poza nim głos zabrała pani prezydent WCF Kate Caithness oraz jeden z członków zarządu. Wyrazili oni stanowczą dezaprobatę dla działań PZC, wskazując że władze związku nie wypełniają zobowiązań narzuconych przez federację. Starania oddolne polskich curlerów podczas tej dyskusji nie zostały przywołane.

Z listu, które PZC rozesłało do delegatów innych państw dowiadujemy się, że w ramach tarczy antykryzysowej zostało dokooptowanych dwóch nowych członków do obecnego zarządu, składającego się z Bartosza Piaseckiego i Jerzego Pazury. Jest to Maciej Sokołowski (prezes Polskiego Związku Karate, jakżeby inaczej…) oraz Michał Franaszczuk. Wcześniej podaliśmy błędną infromację, jakoby cała czwórka była anonimowa w środowisku curlingowym; jednak uzyskaliśmy informację, że p. Franaszczuk jest curlerem związanym z GCC, za pomyłkę przepraszamy.

Z kronikarskiego obowiązku nadmieniamy, że władze PZC nawet nie rozumiały sensu wczorajszych wydarzeń na Kongresie WCF-u - jednego z najważniejszych wydarzeń w historii tej organizacji. Dziś rano pojawił się komunikat (autorstwa “biura”) na stronie internetowej związku wskazujący na to, że PZC został wykluczony ze struktur federacji. Jednak nie to było przedmiotem głosowania. To kolejny przykład obrazujący fakt jak bardzo niekompetentni są ludzie, którzy zarządzają tym sportem w Polsce. 

Kolejne głosowanie dopiero za 12 miesięcy. Polskie zespoły nie mają na ten moment możliwości reprezentowania kraju na międzynarodowych imprezach rangi mistrzowskiej. W dobie pandemii nie jest to najgorsze co mogło nas spotkać. Najgorszą wiadomością jest to, że Polski Związek Curlingu dalej ma możliwość działania na szkodę polskiego curlingu. Zapowiada się, że przed nami kolejny rok zmarnowanych szans.

Polski curling istnieje już tylko dzięki wysiłkowi prawdziwych curlerów. Przed nami sezon z rekordową ilością dywizji w Polskiej Lidze Curlingu (3 ligi męskie, 2 ligi kobiece, 3 ligi par mieszanych) organizowanej przez Polską Federację Klubów Curlingowych. Do tego międzynarodowe turnieje, na których zagrają m.in. mistrzynie olimpijskie, obozy curlingowe jak Mazury Curling Festival, kolejne turnieje towarzyskie czy następne setki jak nie tysiące osób, które poznają ten piękny sport na hali Curling Łódź. 
To wszystko osiągamy mimo kłód rzucanych pod nogi ze strony PZC. Oby ta przeszkoda uprzykrzała nam życie jak najkrócej.