PLC – II tura 2018/2019 – podsumowanie [WYWIADY]

AGAleksander Grzelka / 6 stycznia 2019

Fantastyczny start Cocktaili, udane wejście Marleksu i Smok zagrożony spadkiem. Co działo się w miniony weekend w Polskiej Lidze Curlingu?

Wystarczyły trzy mecze MCC Tomczyńskiej, by się okazało, że jest to jeden z pretendentów do tytułu mistrzyń PLC. Warszawianki rozpoczęły od wysokiego zwycięstwa z KKC Staszczak (12:1), wygrały derby z MCC Kubak (8:3) oraz do ostatnich zagrań prowadziły bardzo zaciętą rywalizację z liderkami tabeli, faworytkami POS Szeliga-Frynia. Przed ostatnią partią panował remis 4:4, zaś hammer należał do łodzianek, które nie pozwoliły zbudować układu korzystnego dla przeciwniczek. Wszystko rozstrzygnęło się w ostatnim zagraniu, kiedy to skip Curling Team Łódź miała otwarte wybicie kamienia przeciwniczek, jednak pomyliła się o kilka centymetrów. W ostatnim spotkaniu ligi kobiet KKC Staszczak pokonały MCC Kubak 14:0.

Tabela /pozycja/drużyna/ilość rozegranych spotkań/ilość punktów:

1. MCC Tomczyńska         3            6

2. POS Szeliga-Frynia       4            6

3. AZS Gliwice Pluta         3            4

4. KKC Staszczak               2            2

5. KKC Startek                   3            2

6. MCC Kubak                   2            0

7. CCC Chmarra                3            0

8. SCC Sitkiewicz              x             x             (wycofana z rozgrywek)

 

Wiele się działo w męskiej rywalizacji. Do gry przystąpił ŚKC Dzikowski, który po wyrównanym meczu pokonał POS Augustyniak 8:6, a następnie zwyciężył z liderem TKC Jakubowski 7:3. O sobocie szybko będą chcieli zapomnieć łodzianie skipowani przez Smoka. Mimo niezłej dyspozycji w meczu z Marleksem, wieczorem, przeciwko KSW Gawlas zanotowali pokaźną porażkę 10:0. Oznacza to, że punktów, które są im potrzebne do utrzymania szukać będą mogli jedynie w pojedynkach z SCC Jasiecki oraz AZS Gliwice Bosek. KSW Gawlas wcześniej zostali pokonani przez torunian 5:3.

Tabela /pozycja/drużyna/ilość rozegranych spotkań/ilość punktów:

1. TKC Jakubowski           5             6

2. ŚKC Dzikowski              2             4

3. POS Grzelka                  3             4

4. KSW Gawlas                 2             2

5. POS Augustyniak         5             2

6. KKC Chudziński            3             2

7. SCC Jasiecki                  0             0

8. AZS Gliwice Bosek      0             0

 

Grała również druga liga męska. POS Janczar zabrał swoich kibiców na przejażdżkę rollercoasterem. Po 5 partiach łodzianie prowadzili w meczu z BKC Bartosik 8:2. W szóstym endzie stracili jednak aż 5 punktów, a później kolejny jeden. W ósmym endzie jednak udało im się zdobyć decydujący punkt i uratowali wynik, ustalając go na 9:8. Również ŚKC Beck okazał się być lepszy od bełchatowian – 8:6. Jednak nie tylko od nich, ponieważ wygrał również z SCC Sitkiewicz 9:4. Drużyna Bartka Sitkiewicza urwała punkty w pojedynku z łodzianami, którzy w niepełnym składzie przegrali 10:2.

Tabela /pozycja/drużyna/ilość rozegranych spotkań/ilość punktów:

1. ŚKC Beck                       2             4

2. MCC Gęśla                    2             4

3. MCC Stolarek               2             4

4. POS Janczar                  2             2

5. SCC Sitkiewicz              2             2

6. BKC Bartosik                 2             0

7. POS Szeliga                    2             0

8. KKC Kawecki                 2             0

 

Wywiady

 

Po meczu POS Augustyniak - ŚKC Dzikowski:

Paweł Frynia

Jak Wam się grało w tym meczu?

Był to dziwny mecz, zaczęło się od niefortunnego splotu okoliczności, które sprawiły, że Smok dojechał dopiero na trzeci end, więc w pierwszych dwóch było sporo chaosu. W środkowej fazie to my byliśmy mały kroczek przed Marlexem, a oni się skutecznie ratowali w ostatnich zagraniach. W 6. endzie przejęliśmy inicjatywę, zdobyliśmy 3 punkty, natomiast nie udało się tego utrzymać.

Przed rozpoczęciem ostatniego enda mieliście około półtorej minuty thinking time. Jak to wpłynęło na końcówkę?

Tempo gry zmusiło nas do szybkich decyzji, może mniej mieliśmy dokładnych zagrań, ale nie wyglądało to źle.

4 mecze, jedna wygrana – o jakich celach w tym sezonie PLC myślicie? 

Naszym celem jest utrzymanie. Wygrywając dzisiejszy mecz z Marlexem uczynilibyśmy istotny krok w jego kierunku, a przy splocie innych okoliczności moglibyśmy powalczyć nawet o coś więcej. Przede wszystkim chcemy się utrzymać. Jesteśmy nowym zespołem, celujemy bardziej w to żeby grać lepiej w kolejnych sezonach.

 

 

Bartosz Dzikowski

Dlaczego zagraliście mecz w trójkę?

Dlatego, że jeden z naszych zawodników jest za granicą, a drugi nie mógł dotrzeć. Na szczęście trzech dotarło, a były dzisiaj problemy z dotarciem ze Śląska do Łodzi. Mimo tego, że graliśmy w niepełnym składzie, to udało nam się wygrać ten mecz. To na pewno na plus.

Było to wasze pierwsze spotkanie w tym sezonie. Jaki macie cel na ligę?

Przede wszystkim chcemy pracować nad drobnymi elementami, które możemy poprawić w naszej grze – schematy czy komunikację… Z drugiej strony chcemy walczyć w każdym meczu o zwycięstwo, wejść na podium, a może nawet wygrać, ale skupiamy się po prostu na kolejnych meczach.

Jak wam się dzisiaj grało?

W porządku. Dla mnie było to pierwsze spotkanie po kontuzji, nie zapomniałem przez miesiąc jak się gra. Lód był dość wymagający, trochę nas to zaskoczyło i w trakcie meczu trzeba było korygować taktykę. Obie drużyny miały swoje lepsze i gorsze momenty, wynik był bardzo bliski, równie dobrze mógł się zakończyć na naszą niekorzyść.

Co zdecydowało o waszym zwycięstwie?

Myślę, że drobne rzeczy w końcówkach endów. Na pewno przeciwnikom nie ułatwiał grania czas, którego zostało im bardzo mało pod koniec.

Coś jeszcze chcesz dopowiedzieć na temat meczu?

Na koniec chciałbym w imieniu drużyny podziękować naszemu sponsorowi – Goldline’owi.  

 

Po meczu POS Szeliga-Frynia - MCC Tomczyńska:

Marta Szeliga-Frynia

Co myślisz Waszej grze po tym meczu?

Myślę, że grałyśmy dobre spotkanie na dosyć wysokiej skuteczności. Nie popełnialiśmy większych błędów. W trakcie spotkania zanotowałyśmy trzy picki (kamień złapał brud i zmienił tor ruchu dop. red.) i to sprawiło, że musiałyśmy jeszcze mocniej się wysilać.

Co zaważyło na końcowym rezultacie?

O meczu zadecydował ostatni kamień, wystarczyło go wybić. Nadziałyśmy się na szeroką linię, ponieważ kamień wyglądał nieźle. Padła nawet komenda, żeby robić clean, a kamień odjechał. Może powinnyśmy dać mniejszą poprawkę. W trakcie meczu dwukrotnie grałyśmy podobne zagranie i zauważyłyśmy, że tam nieco odjeżdża.

Ogłosiłyście jako Curling Team Łódź, że Zuza Rybicka odchodzi z Waszej drużyny. Dzisiaj jednak można było zobaczyć ją w Waszych szeregach – jak przedstawia się sytuacja?

Zuza powiedziała, że dogra z nami ligę. Tak jak się umawiałyśmy, w zależności od potrzeby i jej dostępności, w związku z tym było to naturalne, że Zuza dzisiaj grała.

A jakie macie plany kadrowe? Czy Zuzę jeszcze z Wami zobaczymy?

Oczywiście, jeżeli Zuza będzie miała ochotę, a któraś z nas nie będzie mogła zagrać w kolejnym weekendzie ligowym, to jak najbardziej jest w składzie. Natomiast na razie jesteśmy we cztery i jak się nadarzy jakaś okazja, to będziemy myśleć na ten temat. Do końca sezonu jest jeszcze kilka miesięcy. Z turniejów mamy w planach Sikawę i MP.

 

Anna Tomczyńska

Świetny start z Waszej strony – 3 mecze, 3 zwycięstwa. Co możesz powiedzieć po tym weekendzie?

Bardzo fajny lód, nie spodziewałyśmy się, że będzie aż tak szybki. Miałyśmy okazję w piątek potrenować. Trochę zapoznałyśmy się z tym lodem, dużo nam to dało. Nie mamy zbyt wielu okazji do wspólnych sesji, jednak gramy już wiele lat razem i wiem, czego się spodziewać po dziewczynach.

Wróćmy do spotkania z Curling Team Łódź, jak ocenisz tę rywalizację?

Grało nam się świetnie. One prezentują fantastyczny curling. To jest profesjonalny, europejski poziom. Po raz pierwszy od dawna miałam okazję z nimi grać na dobrym lodzie. Fajnie, że mogłyśmy się zmierzyć i zobaczyć w którym miejscu moja drużyna jest i czy możemy rywalizować z takimi zespołami.

Czułyście w trakcie meczu, że go wygracie?

Nie, nie, nie, nie, nie. Próbowałyśmy utrudnić jak najbardziej sytuację w domu. Widziałyśmy, że przeciwniczki mają mało czasu. Ostatnie zagranie Marty wcale nie było takie łatwe, kamienie tam nieco odjeżdżały. Ale i tak byłyśmy zaskoczone.

Co zadecydowało o tym, że swoim ostatnim zagraniem zdecydowałyście się wjeżdżać na prawą, odkrytą stronę domu, zamiast wjeżdżać za corner guarda po lewej?

Celowałyśmy, żeby ustawić kamień jak najbliżej kamienia przeciwniczek, który był na skraju domu, po to żeby dać sobie szansę na jam przy niedokładnym uderzeniu.

Czy w związku z wynikami realnie myślicie o szansach na mistrzostwo ligi?

Ciężko nam powiedzieć, ponieważ za miesiąc będziemy grały z jedną rezerwową. Wiemy, że Ania w tym czasie jest na urlopie i nie będzie mogła grać. Z kolei za 6 tygodni, to ja nie będę mogła przylecieć, więc pewnie dziewczynom bez skipa będzie jeszcze trudniej, będziemy musiały nieco przemodelować skład.