Wicemistrzowie świata mikstów z Hiszpanii © WCF / Jeffrey Au

"Hiszpanie w finale MŚ!" Echa z zagranicy #3

BDBartosz Dzikowski / 7 listopada 2018

Curlingowy październik zapisze się w historii jako miesiąc, w którym reprezentacja Hiszpanii po raz pierwszy zagrała w finale mistrzostw świata. Ta sztuka udała się zawodnikom z Półwyspu Iberyjskiego podczas MŚ mikstów, które rozegrano w kanadyjskiej Kelownie. Rewelacyjna gra Sergio Veza, Mikela Unanue oraz sióstr Oihane i Leire Otaegi sprawiła, że wygrali oni swoją grupę, a w play-offach pokonali Niemców i Rosjan. W finale Hiszpanie ulegli reprezentacji Kanady, dowodzonej przez Michaela Andersona, ale i tak ich srebro jest sensacją mistrzostw.

Pod wrażeniem doskonałej gry Veza i spółki była m.in. Andrea Schöpp:

W MŚ brała również udział reprezentacja Polski, o której występie możecie poczytać tutaj.

Pod koniec miesiąca w Truro (Nowa Szkocja) odbył się kolejny turniej Wielkiego Szlema – Masters. Drugi raz w tym sezonie bezkonkurencyjna okazała się drużyna Anny Hasselborg. Szwedki najpierw o mało co nie odpadły w fazie grupowej (bilans 2-2), a potem nie miały już sobie równych i w finale z kwitkiem odprawiły Rachel Homan. U mężczyzn natomiast pierwszy Szlem na swoim koncie zapisała stworzona kilka miesięcy temu drużyna Johna Eppinga, w składzie m.in. z wieloletnim front-endem Glenna Howarda, duetem Laing – Savill. Na półfinałach swój udział w turnieju zakończyły natomiast dwie europejskie drużyny: Bruce Mouat i Niklas Edin.

John Epping, Matt Camm, Brent Laing, Craig Savill

 

Imponującą pulę nagród (100 000 $ - tyle, co Wielki Szlem) miał zorganizowany w Pekinie turniej China Open. Zawody, w których na zaproszenie organizatorów wzięło udział 8 drużyn żeńskich i 8 męskich zakończył się zwycięstwem Rosjan (Alina Kowaliowa i Dmitrij Mironow). Obie ekipy zgarnęły po 50-60 tysięcy dolarów i dzięki temu jednemu triumfowi (!) objęły prowadzenie w rankingach tegorocznych zarobków.

W październiku działo się również w Europie. W Champery mężczyźni rywalizowali w Curling Masters (nie mylić z turniejem Wielkiego Szlema). W gronie 20 ekip najsilniejsi okazali się Szwajcarzy pod wodzą Petera de Cruza, którzy w finale pokonali nową szkocką drużynę złożoną z braci Muirheadów oraz Smithów (odpowiednio Glenn i Thomas oraz Kyle i Cameron).

Kobiety brały natomiast udział w zmaganiach WCT w Bazylei oraz w Sztokholmie. Zwycięstwa na swoim koncie zapisały Elena Stern i – a jakże – Anna Hasselborg. Szwedki zdominowały początek sezonu i nie pozostawiają żadnych złudzeń co do tego, kto jest w tej chwili najsilniejszą kobiecą drużyną na świecie. Jakikolwiek inny wynik niż zdobycie przez nich złota na nadchodzących mistrzostwach Europy będzie nie lada sensacją.