źródło: profil Marlex Curling Team na FB

TK o Mistrzostwa Europy - dzień I + wywiady

AGAleksander Grzelka / 6 października 2018

Już od dawna w pojedynku dwóch największych potęg męskiego curlingu w Polsce nie można było z taką łatwością wskazać faworyta. Sopot Curling Team w zeszłym sezonie wywalczył historyczny awans do grupy A, a na początku tego wygrał The Grand Opening Bonspiel i zaliczył świetny występ w Pradze na Kolibris Cup zajmując 4. miejsce. Dobre występy nie umknęły firmie BalancePlus, z którą zawodnicy z wybrzeża zawiązali współpracę. Do tego w wakacje do drużyny dołączył Konrad Stych. A Marlex?

A Marlex miał problem ze złożeniem pełnego składu na turnieje towarzyskie w Łodzi, na których wypadł blado na tle konkurencji z Sopotu (9. miejsce na GOB oraz 5. na Galantych Bajborach). Dośc by powiedzieć, że podstawowy zawodnik Jeremi Telak pierwszy raz na lód wszedł równo tydzień temu przy okazji Turnieju Kwalifikacyjnego do Ligi. W tej sytuacji na rezerwę powołano Tomka Zioło, byłego skipa drużyny, który poza tegorocznym wrześniem ostatnie regularne treningi i występy w zespole zaliczył w sezonie 2015/2016.

Ale katowiczanie mają w swoim DNA coś, co wyróżnia ich na tle konkurencji. To najwyższa dyspozycja na turniejach rangi MP lub TK. Nie ma drugiego takiego zespołu w Polsce, który potrafi zagrać tak znacząco lepiej na najważniejszych zawodach w kraju. Tak właśnie wydarzyło się i tym razem. W obydwu spotkaniach ŚKC zaliczyło bardzo wysoką skuteczność. W pierwszej potyczce można było jeszcze stwierdzić, że Sopot na dobre się nie rozegrał. Dopiero drugi mecz przyniósł wysoką jakość pojedynku. Na 10 endów, Marlex wziął 7 – wszystkie za jeden. W nich aż cztery steale. Drużyna Borysa Jasieckiego odpowiedziała endem za 2 i za 3, jednak to nie wystarczyło dzisiaj aby kontynuować przygodę w Turnieju Kwalifikacyjnym.

Równolegle rozgrywane były spotkania kobiet. O prawo do walki z Curling Team Łódź rywalizowały dwie drużyny z Gliiwc – Petardy i Team Pluta. Te pierwsze, zagrały obydwa mecze w trójkę. Czwarta, Magda Dumanowska, nie dotarła na czas ze Stanów Zjednoczonych. Do zespołu Marty Pluty niedawno dołączyła Justyna Wojtas. Aktualnie zespół jest jeszcze w procesie ujednolicania techniki, co wskazała w wywiadze skip dziewczyn z Gliwic.

Przebieg spotkań był odwrotny do tego co widzieliśmy w męskich potyczkach. To pierwszy mecz był zdecydowanie bardziej wyrównany. Poważne przełamanie przyszło w 8. endzie, w którym Petardy zdobyły aż 4 punkty. W wieczornym spotkaniu zespół Krysi Beniger dominował przez większość czasu, co oddaje rezultat 10:4.

W związku z tym, że nie trzeba rozgrywać trzeciego meczu pomiędzy drużynami ani w męskiej, ani w żeńskiej kategorii, to następna kolejka odbędzie się w sobotę o godz. 19:00. Do gry wchodzą mistrzynie i mistrzowie Polski. AZS Gliwice Ogień podejmie ŚKC Marlex, zaś Curling Team Łódź zagra z gliwickimi Petardami.

 

Wyniki:

Kolejka poranna:

ŚKC Marlex 10:3 Sopot Curling Team
AZS Gliwice Petardy 9:5 AZS Gliwice Team Pluta

 

Kolejka wieczorna:
ŚKC Marlex 7:5 Sopot Curling Team
AZS Gliwice Petardy 10:4 AZS Gliwice Team Pluta

 

Marta Pluta

Kończy się Wasza przygoda na TK. Co sprawiło, że odpadłyście już na tym etapie?

Błędy,  poprawki na linii, wyrzucanie kamieni przy postive releasie. Niestety wyszło jak wyszło. Nie taki był plan, ale z każdej porażki trzeba wyciągnąć lekcję.

Czy te poprawki to coś, co przerobiłyście na treningach czy korygowałyście to jeszcze w trakcie turnieju?

To bardziej kwestia treningów. Zaczęliśmy sezon 1,5 miesiąca temu. Miałyśmy do tej pory dwie techniki zagrywania kamieni, mieliśmy duży misz-masz, teraz staramy się to ujednolicić.

Czyli można powiedzieć, że najlepsze przed Wami?

Miejmy nadzieję. Myślę, że jeszcze parę porządnych treningów i to wejdzie nam w nawyk.

Kto Twoim zdaniem wygra TK żeńskie a kto męskie?

W obu przypadkach będę trzymała kciuki za swój klub AZS Gliwice. Ciężko powiedzieć kto wygra u mężczyzn. U dziewczyn też nic nie jest pewne ale Petardom może być ciężej ze względu na to, że grają w trójkę.


Krysia Beniger

Dwa mecze, dwa zwycięstwa, fantastyczny początek. Co możesz powiedzieć o dzisiejszych meczach?

Super nam się grało. Może dlatego, że dużo się działo pozameczowych rzeczy, co nas dodatkowo zmotywowało. Zwłaszcza Magda Kołodziej, która wraca po drugiej ciąży. Grała świetnie i chyba był to najlepszy mecz w jej wykonaniu.

Wspomniałaś o pozameczowych kwestiach – o co dokładniej chodzi?

Niestety nie dojechała do nas czwarta zawodniczka. Fakt jest taki, że Magda dolatuje specjalnie na turniej ze Stanów Zjednoczonych, więc nie jest bardzo blisko. Wcześniej jeździła z Niemiec i się udawało. Lot się opóźnił i gramy we trzy.

Czy w takim razie Magda pojawi się w najbliższym czasie?

Chyba nie… Przyznamy szczerze, że sytuacja jest niepewna. Magda co prawda jest w Łodzi. Natomiast gramy w składzie, w którym gra się nam bardzo dobrze i nie bardzo chcemy go zmieniać. Magda też dłuższy czas nie trenowała. Wydaje nam się, że mimo zmęczenia, lepiej będzie nam zagrać w trójkę.

Rozmawiałyście z Magdą o tym?

Tak, oczywiście. Gramy w otwarte karty. Ta sytuacja się powtarza, Magda nie dojechała na Grand Opening ze Stanów, wtedy pomogła nam Justyna Jadczyk w pierwszych dwóch meczach. Nie udało nam się również z tego powodu zebrać składu do TK do ligi przez co wycofaliśmy się z udziału. Z szacunku do organizatorów i do przeciwników nie chcemy pozwolić na to, żeby taka sytuacja się powtórzyła. Jutro usiądziemy i dokładnie wszystko ustalimy (w końcu mamy trochę czasu rano 😉). Z dobrych wiadomości mogę zdradzić, że wraca Ela Ran. Bardzo na nią czekamy. 🙂

Jak sądzisz, kto będzie reprezentował Polskę na ME grupy A mężczyzn?

Myślę, że Marlex. Oczywiście trzymam mocno kciuki za obie drużyny. Z kolei Borys i jego drużyna włożyła mnóstwo pracy w to, żeby w tej grupie A się znaleźć i robiło to wrażenie. Natomiast jest tak, że dobry trener… to jest bardzo przydatna sprawa.

 

Borys Jasiecki

Wydaje się, że byliście faworytami całego turnieju. Świetny początek sezonu, wygrana GOBa, sukcesy w Pradze. Co w takim razie zadecydowało o tym, że z TK żegnacie się już w piątek?

Myślę, że na gorąco to ciężko ocenić. Na pewno czuliśmy się mocno podchodząc do zawodów, natomiast pierwszy mecz zagraliśmy bardzo słabo i nie było wątpliwości, że byliśmy słabszą drużyną. W drugim spotkaniu było już inaczej. Oceniam, że powinniśmy byli ten mecz wygrać. Zabrakło paru elementów, może trochę szczęścia, umiejętności no i stało się… Ale nie czuję, żebyśmy na tyle dominowali, żeby nam się to po prostu należało. Przegraliśmy po równej walce i gratulacje dla przeciwnika.

Jaki macie stosunek do tego, że wywalczyliście historyczny awans, jednak tym razem to nie Wy będziecie reprezentować Polskę na ME?

Nie ukrywam, że trochę to boli. Fajnie byłoby ten awans kontynuować. Zwłaszcza, że uważam, że kwalifikacja nie była dziełem przypadku, tylko nasz poziom był odpowiednio wysoki. Bardzo szkoda. Zabrakło treningów w tym sezonie. Nie mamy jeszcze toru w Gdańsku. Zapewne w stosunku do pozostałych drużyn nie trenowaliśmy wiele więcej. Wiadomo, szkoda, ale nic nie możemy na to poradzić.

Na turniej przyjechaliście w czwórkę. Co z Damianem Cebulą?

Damian miał inne obowiązki i też nieco mniej trenował w tym sezonie. Dobrze wyglądaliśmy w obecnym składzie, także podjęliśmy decyzję, że zagramy w czwórkę.

 

Jeremi Telak

2 mecze, 2 zwycięstwa w sytuacji, w której nie byliście faworytem. Co sprawiło, że jednak to wy zagracie w finale TK.

W pierwszym meczu mieliśmy kontrolę nad grą i nad przebiegiem spotkania. W drugim było znacznie trudniej, ponieważ to my goniliśmy po tym jak Sopot wrzucił trójkę. Trzeba było się pozbierać, grać dalej. Konsekwentnie realizowaliśmy plan i się powiódł.

Można było to zobaczyć po tablicy wyników, na której widnieje 7 zdobytych endów po 1 pkt w tym aż cztery steale.

Tak, w tym trzy pod rząd na koniec. To nieczęsto się zdarza. To też nie były pewne steale, za każdym razem przeciwnicy mogli zdobyć punkt.

Kto byłby dla Was łatwiejszym przeciwnikiem w finale – Sopot czy Ogień?

Tu nie ma łatwych przeciwników

Kto byłby zatem trudniejszym przeciwnikiem…?

Tu są sami trudni przeciwnicy! (śmiech) Myślę, że na każdego trzeba wyjść tak samo skoncentrowanym i po prostu pokazać swoją najlepszą grę – to jest kluczem do sukcesu.

Czy pojawia się u ciebie myśl, że jesteś blisko zagrania na ME, zmierzenia się chociażby z Niklasem Edinem?

Jasne, takie myśli się pojawiają, natomiast nie zmienia to faktu, że są przed nami nadal dwa lub trzy mecze do rozegrania i… lepiej nie wyprzedzać faktów.